Kremy BB często goszczą w oazie relaksu. Lubię je za wszechstronność i łatwość aplikacji. Są idealne do szybkiego podkoloryzowana zmęczonej twarzy 😉 Ale BB do włosów był dla mnie sporą zagwozdką. BB i włosy? No jak to tak???
„BB do włosów, czego to firmy nie wymyślą, żeby przyciągnąć klientów…” – taka myśl zaświtała mi w głowie. I oczywiście, że sięgnęłam po spray, inaczej nie byłabym sobą! Kosmetyk zamknięty jest w białym opakowaniu, które dobrze leży nawet w mokrej dłoni. Spray zabezpieczony jest przezroczystą zatyczką, którą bardzo szybko zgubiłam… Ale nie przeszkadzało mnie to (ani BB) w podróżowaniu, bez obaw wrzuciłam opakowanie do kosmetyczki, ani kropla odżywki nie wypłynęła niekontrolowanie.
Producent – Brelil zachwala Biotraitement Beauty Krem BB w sprayu, twierdząc, że jest to intensywny i wielofunkcyjny preparat do pielęgnacji włosów. Jako, że posiada 10 zalet, można go nazwać produktem 10 w 1. Zapewne chciałybyście je poznać:
- rozplątuje i ułatwia rozczesywanie (mam włosy do ramion, jest ich sporo i po myciu potrafią się nieźle „związać” – niczym słuchawki nieopatrznie włożone do kieszeni. BB rzeczywiście ułatwia rozczesywanie, grzebień lub szczotka nie szarpały ich, ale odkąd używam szczotki Tangle Teezer to już ogólnie bajka!)
- głęboko nawilża (używam wielu odżywek, olejków, nie sądzę, żeby ten produkt jakoś znacząco nawilżył moje włosy)
- uwydatnia i pozwala zachować kolor na dłużej (fakt, lekko podkreśla kolor, refleksy, ale wydaje mi się, że to sprawka ogólnej poprawy kondycji włosów)
- poskramia kędzierzawe i trudne do opanowania włosy (w takich „trudnych” przypadkach lepiej działa nałożony na sucho niż na mokro, świetnie się sprawdza jako pacyfikator elektryzujących się włosów)
- wzmacnia stylizację (po prostowaniu włosów, wygładzam je dodatkową porcją BB i efekt utrzymuje się dłużej a włosy ładnie się błyszczą i są bardzo miękkie w dotyku)
- skraca czas suszenia włosów (z tej zalety jestem najbardziej zadowolona)
- dodaje włosom objętości (hmmm, mam ich dużo, ale po zastosowaniu, na szczęście, nie podwoiły się, nie potroiły…)
- regeneruje i odżywia suche i zniszczone włosy (nie wiem, na pewno nie pogorszyły ich kondycji)
- zapobiega rozdwajaniu się końcówek (nigdy nie miałam tego problemu, włosy przycinam regularnie, ale prewencyjnie nakładałam go na końce)
Krem BB od Brelil ma wspaniały zapach: dość ciężki, orientalny, słodkawy ale! nie utrzymujący się długo. Uwielbiam takie produkty! Można nakładać go i na sucho (aplikujemy wtedy na dłoń i wcieramy delikatnie we włosy na całej ich długości nie zapominając o końcówkach) i na mokro (kosmetykiem spryskujemy włosy z odległości około 20 cm). Zalecenie Brelil: włosy krótkie – 2,3 pryśnięcia, włosy średniej długości – 3,4 i włosy długie – 4,6. Sądzę, że każda z nas znajdzie swoją idealną liczbę 🙂
Jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Jest wydajny, poręczny, działa tak jak zapewniał producent, nie niszczy włosów. Wiem, że kupię następne opakowanie. Z dostępnością bywa różnie: szukajcie w salonach fryzjerskich. Cena: 40-60 PLN
Krem BB do włosów…? Warto było! 🙂