Koniec sierpnia był owocny w spotkania. Najpierw Łódź (tu przeczytacie relację) a następnie Rybnik i sławne już Meet Bloggers. Zapraszam na relację!
Meet Bloggers – blogowanie zacieśnia więzy
Aleksandra jest pomysłodawczynią i organizatorką spotkań pod szyldem Meet Bloggers. Tym razem zorganizowała je w nasze święto. Tak, my blogerzy mamy święto i lubimy je celebrować w doborowym towarzystwie!
Z jedyną w swoim rodzaju Olą!
W Rybniku spotkałyśmy się w restauracji Kassandra w zacnym gronie:
Piękne my! Wiktoria, Magdalena z Bytomia, Anna, Alicja, Monika, Renata, Beata, Aleksandra, Katarzyna, Anna i ja
Dobre spotkanie warto zacząć od dobrego jedzenia, którego w restauracji nie brakuje. Porcję są duże i bardzo sycące. Po zaspokojeniu wilczego głodu nadszedł czas na wideokonferencję z Basiclab. Marka jest mi bardzo dobrze znana i ucieszyła mnie możliwość poznania osoby, która tworzy te kosmetyki. Pani opowiedziała nam o filozofii firmy i o produktach.
Następnie przyszedł czas na spotkanie z totalnie nieznaną mi firmą Organic Life. Miałyśmy okazję poznać konsystencję i zapachy preparatów. Bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie ich składy.
Zaczytane: Wiktoria, Monika, Ola oraz Magdalena z Bytomia
Aleksandra ma zawsze ciekawe pomysły. W tym roku przygotowała dla nas warsztaty DIY i wykonywałyśmy na nich woreczki zapachowe. Niektóre z uczestniczek poszalały i stworzyły wersję bożonarodzeniową 😉
Zołza z Kitką nieźle miesza
Co daje mi blogowanie? Spełnienie dwóch pasji: do kosmetyki i do pisania. A także ogromną możliwość poznawania nowych osób i zawiązywania szczególnych więzi. Dziękuję Olu, że mogłam uczestniczyć w tym spotkaniu. Dziewczyny – Wam dziękuję za zrozumienie, troskę i za dużo radości! Jesteście niezwykłe!
Bo królowa może być tylko jedna – z Alicją
Z wiecznie uśmiechniętą Anią
Co skrywała walizka?
Tak, znów zabrałam walizkę. Tym razem tą największą 🙂
Co robi blogerka przed świątecznym maratonem? Może myje okna, trzepie dywany, pastuje podłogi? Może później, ale najpierw spędza czas wśród swoich, wymieniając się beauty trickami, spostrzeżeniami o kosmetycznych bublach, przepisami na pierniczki.
To był trzeci ZLS ale mój pierwszy. Trochę z duszą na ramieniu jechałam te 400 kilometrów, bo wiecie: z okolic Lublina nie jestem (ale jako straszydełko całkiem nieźle się sprawdzam), z całej spotykającej się ekipy znałam na żywo tylko Kasię (o, dzięki Ci kobieto, żeś klapnęła przy mnie! Dodałaś mi pewności siebie) ale o 12:00 w Bramie zaczął się nasz zlot!
Jak spędziłyście Dzień Dziecka? Obudziłam się z małą migreną (hmm, czemu na większość spotkań blogerskich zabieram ze sobą tego pasażera na gapę?!), dałam buziaka mojemu dużemu Dzieciakowi (mężu, pamiętaj, najgorsze jest podobno pierwsze 40 lat dzieciństwa!) i mojej H, zataskałam pustą walizkę do auta i ustawiłam nawigację. „Może jednak się nie zgubię!” – z tą myślą pomknęłam na spotkanie z fantastycznymi Kobietami!