Żyjemy w ciągłym pędzie, wszędzie się spieszymy, zapominamy o niektórych istotnych rzeczach. Zanieczyszczenie środowiska, wszechobecny częściej smog, ciągłystres i stres oksydacyjny też nam i naszej skórze nie pomagają. Dla tego warto sięgnąć po preparaty stworzone przez naukowców. Warto sięgnąć po Shecell?
Żegnajcie naczynka!
Rozszerzające się i pękające naczynka? Uczucie pieczenia, rozpierania i swędzenia? Nadmierna wrażliwość? Też to znasz? Przyznaję, naczyniowcy nie mają łatwo… Walka z rumieniem jest szalenie nierówna i bardzo trudno znaleść dobry kosmetyk. Tak, moja cera z biegiem lat robi się kapryśna. Widzę, że drobne naczynka na skrzydełkach nosa zaczęły przybierać na sile…
Dermoaktywny krem dla skór naczyniowych zamknięty jest w 40 ml tubce z miękkiego plastiku zamykanej na najpopularniejszy ‚klik’. Kolor opakowania? Różowy, a jakże! Producent zapewnia, że podczas stosowania preparatu nasza skóra będzie intensywnie nawilżona, wróci jej naturalny blask, a przede wszystkim wszelkie podrażnienia, zaczerwienienia, widoczne naczynka ulegną złagodzeniu. W osiągnęli takich efektów pomogą:
Olej z pachnotki (działa przeciwzapalnie i łagodząco, wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych)
Alantoina i pantenol
Krem ma lekką konsystencję, wchłania się szybko i nadaje się pod makijaż. Ładnie rozświetla skórę, bardzo delikatnie maskuje zaczerwienienia. Na początku stosowania przeszkadzał mi zapach, ale po kilku dniach przywykłam. Jest wydajny. Po kilku tygodniach codziennego porannego stosowania, mogę stwierdzić, że skóra była ładnie rozświetlona, rozszerzone naczynka – wyciszone a nowe się nie pojawiły. Moje naczynka są niewielkie, są pod ciągłą kontrolą i mają odpowiednio dobraną pielęgnację. Przypuszczam, że osoby, u których ten czerwony problem osiągnął spore rozmiary, mogą być średnio zadowolone z działania tego preparatu.
Nawilżenie to podstawa!
Gdy wiosna budzi się do życia, moja skóra zaczyna robić się szorstka. Trwa to około dwóch tygodnie, ale jest uciążliwe. Ale Shecell ma na to radę: krem w niebieskiej tubce przeznaczony dla skór odwodnionych. Preparat ma za zadanie długotrwale nawilżyć skórę, ochronić ją przed utratą wody.
W składzie znajdziemy:
Glycofilm 1.5 P (chroni skórę przez zanieczyszczeniami tworząc na niej nieokluzyjny filtr)
Olej szafranowy (wykazuje działanie kojące i przyspieszające regenerację skóry, odżywia i nawilża)
Kwas hialuronowy
Tego kremu używałam na noc. Wchłania się bardzo szybko, na skórze pozostawia delikatny, przyjemny film. Gdy skóra była bardzo przesuszona, dosłownie miałam wrażenie, jakby nasiąkała niczym gąbka. Krem regulował barierę lipidową naskórka a ja spałam, uwielbiam takie rozwiązania 🙂
Shecell – dermokatywnie i skutecznie
Oba kremy przypadły do gustu mojej skórze. Kosmetyki są wydajne, skierowane na rozwiązanie danego problemu i skutecznie go zwalczają! A tego chyba najbardziej oczekujemy od preparatów pielęgnacyjnych, prawda?
Dziękuję Michałowi z Twojego Źródła Urody za możliwość przetestowania tych dwóch dermokosmetyków.
Yasumi to nie tylko wyjątkowe miejsca na kosmetycznej mapie Polski dla rozpieszczania ciała i zmysłów. To także kompleksowa pielęgnacja w domowym zaciszu. Bo nie zapominajmy – „yasumi” znaczy relaks i takie właśnie powinny być nasze wieczory: relaksujące 🙂
Starzenie się skóry (o matko i córko, jak to fatalnie brzmi!) jest procesem nieuniknionym, nieodwracalnym i ogólnie bardzo niefajnym. Dlatego Ava wyczarowała dla Was linię Mi-Mic, która ma zaopiekować się skórą i spowolnić nieuniknione.
Moc natury jest niesamowita i warto z niej korzystać. Od dłuższego czasu z dużą przyjemnością testuję kosmetyki naturalne. Raz ja i moja skóra wychodzimy na tym lepiej, raz gorzej 😉 Dziś przedstawiam Wam Neoplant – markę mało znaną ale wartą uwagi!