Spotkania blogerek sprzyjają tworzeniu nowych więzi i zacieśnianiu już istniejących. Dlatego bardzo ucieszył mnie fakt, że zostałam zaproszona na łódzkie spotkanie organizowane przez Wiktorię.
Tym razem bez migreny ale za to z pięknymi brwiami!
Wiktorię poznałam rok temu na pierwszym organizowanym przez nią spotkaniu (o całym wydarzeniu i moim mega spóźnieniu spowodowanym migreną przeczytacie tu). Mając w pamięci ostatnią ilość prezentów od sponsorów – uzbroiłam się w walizkę 😉
Trasa Sosnowiec-Łódź nie jest długa. Ale dodałam sobie kilka minut na wszelki wypadek. I oczywiście co? Oczywiście zdyszana dotarłam ostatnia.
Cafe Verte to bardzo klimatyczne miejsce. Ciepłe kolory, drewno, trochę fascynujących staroci. Wypatrzyłam nawet grafikę z The doors i zrobiło mi się jakoś tak sentymentalnie, jakoś tak miło.
Bardzo bym chciała podziękować Paniom z Over Cosmetics za to, że wstrzymały się chwilę ze swoją prezentacją i poczekały na mnie. Over to firma, która lubi słuchać i wprowadzać w życie pomysły klientów. Panie opowiedziały nam o firmie, o filozofii a także sprawdziły stan nawilżenia naszej skóry oraz skontrolowały znamiona.
Następnie do akcji wkroczyła Pani Maria z Now Brow Professional Eye Studio. Mam świra na punkcie brwi. Ktoś, kto je robi musi mieć dobrą rękę abym się poddała. Nić w rękach Pani Marii wyglądała na tyle kusząco, że usiadłam, zamknęłam oczy i… ta kobieta ma złote ręce! Nitkowanie nie bolało, a to co zobaczyłam w lustrze – zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie! Pani Mario – kapelusze z głów!
zdjęcie dzięki uprzejmości Wiktorii
Bo w dobrym towarzystwie należy dobrze zjeść!
Wiktoria o nas zadbała. Wraz z Breadnia zaskoczyła nas i rozpieściła nasze podniebienia. Na stół wjechały hummusy, świeże pieczywo, chrupiące warzywa, sery i wiele innych przysmaków. Pieczony burak z orzechami włoskimi był moim faworytem! Choć jestem mięsożercą, dobrym wege posiłkiem nie pogardzę 😉
zdjęcie dzięki uprzejmości Magdaleny
zdjęcie dzięki uprzejmości Magdaleny
Bardzo się cieszę, że znów mogłam się zobaczyć z dziewczynami i poznać jedną nową 🙂 Rozmowom, plotkom, pogawędkom nie było końca! A w tym gwarnym ale kameralnym gronie znalazły się:
Co robi blogerka przed świątecznym maratonem? Może myje okna, trzepie dywany, pastuje podłogi? Może później, ale najpierw spędza czas wśród swoich, wymieniając się beauty trickami, spostrzeżeniami o kosmetycznych bublach, przepisami na pierniczki.
To był trzeci ZLS ale mój pierwszy. Trochę z duszą na ramieniu jechałam te 400 kilometrów, bo wiecie: z okolic Lublina nie jestem (ale jako straszydełko całkiem nieźle się sprawdzam), z całej spotykającej się ekipy znałam na żywo tylko Kasię (o, dzięki Ci kobieto, żeś klapnęła przy mnie! Dodałaś mi pewności siebie) ale o 12:00 w Bramie zaczął się nasz zlot!
Jak spędziłyście Dzień Dziecka? Obudziłam się z małą migreną (hmm, czemu na większość spotkań blogerskich zabieram ze sobą tego pasażera na gapę?!), dałam buziaka mojemu dużemu Dzieciakowi (mężu, pamiętaj, najgorsze jest podobno pierwsze 40 lat dzieciństwa!) i mojej H, zataskałam pustą walizkę do auta i ustawiłam nawigację. „Może jednak się nie zgubię!” – z tą myślą pomknęłam na spotkanie z fantastycznymi Kobietami!